Ależ zmian przyniósł nam ten miniony tydzień! Pożegnanie z Mondkiem
było tylko prologiem do całego ciągu zmian. Tym razem zacznijmy od
końca.
Mysza wraca do domu! Dziś rano, a właściwie w południe, razem z
przyszłymi dziadkami z Iławy zameldowaliśmy się u babci z Kalisza po
odbiór Gangu, Myszy i miliona prezentów od cioci Natalii i cioci Asi.
Mam nadzieję, że to wszystko zmieści się do samochodu dziadka Mańka, bo
to nim przybyliśmy. Dostaliśmy sto tysięcy nowych ubranek i pierwszy
fotelik. Pozostaje znaleźć jeszcze tylko dwa. Poza tym spakować trzeba
jeszcze zakupy z Myszowego szaleństwa, no i oczywiście rzeczy, które są
do nabycia w akcji wyprawkowego wietrzenia szaf i regałów, więc auto na
pewno będzie odpowiednio dociążone.
Bardzo ważnym rodzinnym zakupem okazał się być… Wózek! Taki z
silnikiem i karoserią. Otóż w piątkowe popołudnie staliśmy się
szczęśliwymi (oby) posiadaczami nowej srebrnej strzały. Poszukiwania nie
były łatwe, momentami miałem ochotę siąść i płakać, ale ostatecznie się
udało. Następcą wiernego Mondka okazała się być Toyota Avensis Verso.
Bardzo wygodne, oby bezawaryjne i co najistotniejsze, bezpieczne
rodzinne auto. Może nie ma tylu bajerów, co jej poprzednik, za to mocno
przekonały mnie dodatkowe systemy bezpieczeństwa w niej zainstalowane.
Pamiętacie, jak chciałem robić remont, tylko musiałem do tego
dojrzeć? Przeszło mi. Może nie do końca, ale po kolei. Po pierwsze,
przeliczyliśmy koszta, dzieląc je przez fakt, że mieszkanie aktualnie
wynajmujemy, podnosząc wynik do potęgi faktu, że raczej to ostatni rok
naszego tu zamieszkiwania, a następnie całkując je po obszarze naszego
zainteresowania potencjalnym zakupem tejże nieruchomości i wyszło nam
zero sensu robienia remontu. Po drugie, mimo wszystko miałbym za mało
czasu, żeby zrobić wszystko tak jak sobie wymarzyłem, a że należę raczej
do ludzi, którzy jeśli już coś robią, to starają się robić to na 120%,
uznałem, że tylko wściekałbym się na siebie, że nie wyszło tak jak
powinno. Jednak coś z mieszkaniem zrobić musiałem, bo nie było szans
żeby w tym stanie zmieścić łóżeczka i rzeczy dla dzieci, poza tym trzeba
było zrobić konkretny porządek i pozbyć się zalegającego za i pod
szafami i łóżkami kurzu, postanowiłem więc zrobić generalne porządki
połączone z generalnym przemeblowaniem. Sypialnia wylądowała w salonie,
salon wylądował w sypialni, zalegające i zbędne szpargały wylądowały w
śmietniku, a ja prawie wylądowałem w szpitalu, po tym, jak szarpnąłem
nasze łóżko małżeńskie i zacząłem przenosić je do przyszłej sypialni.
Ostatecznie dałem radę i mieszkanie zmieniło się nie do poznania.
Przestronna sypialnia o ogromnej kubaturze zmieści trzy łóżeczka, zaś
mały i przytulny salonik fajnie się prezentuje i sprawia wrażenie
bardziej rodzinnego i domowego, niż wcześniej.
Przez ten tydzień, gdy się nie widzieliśmy, Gang widocznie urósł
Myszowy brzuch, który robi się co raz bardziej piłkowaty! Pępek jeszcze
nie jest zdziwiony, ale smutek już w zdziwienie zaczyna powoli
przechodzić. Już niedługo będzie wypchnięty!
We wtorek czeka nas kolejna wizyta u Pani profesor. Ciekawe jak tam
Gang rośnie. Może w końcu dowiemy się, co tam będą miały w majtkach.
No i na koniec chciałbym przeprosić, że tak długi czas dzielił ten
wpis od poprzedniego. Niestety w związku z powyżej opisanymi sytuacjami,
najzwyczajniej na świecie nie miałem czasu zebrać się do napisania
kolejnego posta. Na szczęście już jest, a następnego możecie spodziewać
się już w najbliższą środę. Wtedy pojawią się najnowsze gangowe newsy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz