Przyszła pora na wpisy bieżące. No to lecimy. 2 dni temu byliśmy na
wizycie kontrolnej u Pani profesor prowadzącej ciążę. W zasadzie do dnia
wizyty byliśmy spokojni i zupełnie się nie stresowaliśmy, ale już w
piątek rano przyszedł pewien niepokój i niepewność, czy aby wszystko
będzie OK. Mysza czuła się dobrze, ale mimo wszystko była pewna obawa.
Na szczęście zupełnie bezpodstawnie. Wszystko okazało się być w najlepszym porządku! Wizyta zakończyć miała się USG prenatalnym naszej trójeczki, niestety najmniejsze było jeszcze o 2 mm za krótkie, żeby wszystko wyszło jak należy, więc dopiero za trochę ponad tydzień będziemy mogli zobaczyć wszystkie trzy Żuczki w całej okazałości. Nie zmienia to jednak faktu, że jak już byliśmy na wizycie, mieliśmy okazję podejrzeć dzieciorki, jak się rozpychają i walczą o miejsce w Myszy. Widok niesamowity, zwłaszcza że największy z całej trójki (albo największa) mierzy szalone 46 mm! Biedna Mysza, jak urosną do ostatecznych rozmiarów(oby rosły jak najdłużej!).
Na szczęście zupełnie bezpodstawnie. Wszystko okazało się być w najlepszym porządku! Wizyta zakończyć miała się USG prenatalnym naszej trójeczki, niestety najmniejsze było jeszcze o 2 mm za krótkie, żeby wszystko wyszło jak należy, więc dopiero za trochę ponad tydzień będziemy mogli zobaczyć wszystkie trzy Żuczki w całej okazałości. Nie zmienia to jednak faktu, że jak już byliśmy na wizycie, mieliśmy okazję podejrzeć dzieciorki, jak się rozpychają i walczą o miejsce w Myszy. Widok niesamowity, zwłaszcza że największy z całej trójki (albo największa) mierzy szalone 46 mm! Biedna Mysza, jak urosną do ostatecznych rozmiarów(oby rosły jak najdłużej!).
Podczas USG jeden z małych ludziów nawet pomachał do „kamery”! Mysza
twierdzi, że pewnie chciał powiedzieć „Kobieto, daj mi spokój, uwierasz
mnie tym!”, ale ja jednak wolę wersję, że chciał powiedzieć „Tato, tato,
tu jestem, paczaj!”. Pozostała dwójka była raczej nieśmiała, jak Pani
profesor na nie najeżdżała, odwracały się plecami. Chyba nie lubią być w
świetle fleszy. Pewnie będą skromne – jak tatuś. Podejrzewam, że te
skromne człowieki to chłopaki, a ten który machał to dziewczynka – Jaś,
Staś i Zosia.
Na szczęście Mysza czuje się już dużo lepiej, coraz więcej je,
pochłania litry pepsi i rośnie duża i okrąglutka (może to być mój
ostatni wpis, jak przeczyta to zdanie). Ja się trochę rozchorowałem i
już trzeci dzień spędzam w łóżku z gorączką, oby jak najszybciej mi
przeszło, bo raz że nie lubię a dwa, że nie mogę sobie pozwolić na
chorobę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz