W sobotę po raz kolejny zostaliśmy
obsypani prezentami. Dostaliśmy tysiąc toreb ciuszków dla dziewczyn od
cioci Pauliny i małej Hani, chwilę później milion toreb z zabawkami i
ciuszkami dorzuciła ciocia Kasia. Mysza stwierdziła, że nie dość, że
Gangowe laski będą zasypane zabawkami, to mamy ich tyle, że spokojnie
możemy otworzyć przedszkole. I to z kilkoma dużymi grupami.
W ogromie tych wszystkich toreb,
znaleźliśmy absolutnie przesłodkie buciki, w których zakochałem się tak
bardzo jak w różowych crocsach, o których wcześniej pisałem.

Jeszcze tylko jednych słodkich bucików brakuje do trójpaku.
Ale to nie wszystko, co dostaliśmy w
miniony weekend. Poza wspomnianymi prezentami wzbogaciliśmy się o coś,
czego zakup przerażał nas, od kiedy dowiedzieliśmy się, że w drodze mamy
nie jedno dziecko, a Trojaczkowy Gang – wózek. A w zasadzie to wózki.
Jeden – tramwaj, który zostanie u dziadków w Kaliszu, żebyśmy nie
musieli wozić go z sobą za każdym razem, co byłoby diabelnie
niepraktyczne – żeby zmieścić go do samochodu, musielibyśmy pozbyć się
dwóch siedzeń i całego wolnego miejsca, w które moglibyśmy włożyć
bagaże.

Piękny tramwaj linii trojaczkowo.pl
Drugi – rikszę spacerową, która będzie
woziła Gangowe laski w Gdańsku i u iławskich dziadków. Ta jest
łatwiejsza w transporcie, mimo że też wymaga złożenia siedzeń, zajmuje o
wiele mniej miejsca, niż tramwaj. Pozostaje nam poszukać i kupić
jakiegoś wózka z gondolami na sam początek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz