No i pojechał. Łezka się w oku zakręciła, gdy z okna kuchni
obserwowałem, jak nowy właściciel odjeżdża Mondkiem. Co by nie mówić,
człowiek bardzo przywiązuje się do rzeczy, nawet tych, które napsuły mu
trochę krwi ostatnimi czasy.
Dziś przed południem do naszych drzwi zapukał kurier, który
dostarczył wielką pakę z prezentami dla Gangu od cioci Asi i małego
Tymka. Mysza otworzyła paczkę i oszalała, podobnie jak ja.