Kiedy dzisiejszego poranka wyjeżdżaliśmy z domu do dziewczyn, nie spodziewaliśmy się, że wracać będziemy tak szybko i w tak dobrych nastrojach.
Tradycyjnie już około jedenastej wyruszyliśmy z domu w kierunku szpitala na Klinicznej, chcąc dotrzeć na miejsce w porze przebierania i karmienia maluchów. Tuż po wejściu do sali, przyszła położna, która przekazała nam dwie informacje. I obydwie, wbrew pozorom, były dobre. Pierwsza oświadczała, że zdążyliśmy przed karmieniem, dzięki czemu dziewczynki dostaną na drugie śniadanie mleko od mamusi, druga zaś, tak mocno przez nas wyczekiwana, że Kinga i Diana w związku ze swoim szalonym apetytem, regularnym przybieraniu na wadze i bardzo dobrymi wynikami badań kontrolnych, mogą wyjść do domu. I mimo, że tak naprawdę byliśmy na to przygotowani do tego stopnia, że przed wyjściem z domu przygotowaliśmy już łóżeczka dla naszych małych kluseczek, to wiadomość ta była dla nas mega pozytywnym zaskoczeniem.
![]() |
Jesteśmy już gotowe |
![]() |
Pierwsza fotka w domu, w wyrku rodziców |
Na dzień dzisiejszy wagowo laski prezentują się następująco: Kinga 2100, Diana 2110, Ania 1520. Rośniemy w siłę! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz